12 maja 2015
Powrót do korzeni nie zawsze lepszy niż ryzyko - recenzja "Perfetto"
To niezmiennie niezwykłe uczucie odkrywać na nowo muzykę, którą się już świetnie zna. Eros Ramazzotti swój styl tworzył już w latach 80-tych, by rozwinąć go i zauroczyć nim świat w kolejnej dekadzie. 30 lat kariery i kolejny album studyjny. Tym razem "Perfetto", tytuł ironiczny, jak artysta sam mówi, wymagający jednak wiele pracy. Ramazzotti tworzył muzykę do niego przez dwa lata. Krążek numer trzynaściezawiera 14 utworów, przy produkcji których wspomagał go dobrze znany wszystkim fanom Claudio Guidetti. W tworzeniu tekstów z Erosem pracowali Guidetti, Federico Zampaglione, Kaballa, Mogol i Francesco Bianconi.
Nagrania dokonano w Los Angeles, w dwóch dobrych studiach oraz w Mediolanie. Do współpracy przy materiale Ramazzotti zaprosił świetnych muzyków, którzy grali z największymi, czyli perkusistę Vinnie Colaiutę (m.in. Herbie Hancock, Leonard Cohen) oraz gitarzystę Michaela Landau (m.in. Michael Jackson). Grają też m.in: Rafael Padillia (perkusja), Sean Hurley (bas), Brandon Fields (saksofon), Deron Johnson (fortepian).
Na początek mamy pierwszy singiel w amerykańskim właśnie stylu. "Na koniec świata" to zaskakująca westernowa piosenka przenosząca nas w świat modern country. Jest tu wpadająca w ucho linia melodyczna. Utwór jest trochę wesoły, trochę refleksyjny w warstwie tekstowej.
Dalej jest coraz lepiej. Dynamiczny i ciekawy "Il Tempo Non Sente Ragione" daje poruszać nogą i popłynąć. Tekst rozwija sentencję Carpe Diem "chwytaj dzień". Absolutnym majstersztykiem jest przejście w partię saksofonu Brandona Fieldsa. To czysta przyjemność słuchania, kompozycja kompletna z gatunku tych, w których wszystko się unosi. Dalej jest wolniej. "Perfetto" to kompozycja przyjemna i lekka. Słyszymy delikatny chórek, dźwięczne partie fortepianowe, Z kolei w "Sbandando" prowadzi nas bas, w refrenie za to jest melodyjnie i spokojnie.
"Sogno N.3." (Marzenie numer 3) to utwór, który wolniej prowadzi do trochę bardziej dynamicznego refrenu. Spokojnym fortepianym zaczyna się "Rosa nata Ieri" (Róża narodzona wczoraj). Utwór opowiada o drodze życia, jaką ojciec rysuje sobie w myślach. To pełen melancholii i uniesienia utwór. Ciekawy jest początek "Vivi e vai" (Żyj i idź). Trochę elektroniki w tle, potem refren niezwykle wpadający w ucho i świetnie skomponowany z trzema gitarowymi riffami na koniec partii. Słyszymy też saksofon, potem Eros śpiewa w chórze głosów damsko-męskich, co brzmi zaskakująco dobrze i wzmacnia przekaz refrenu. Słowa są parafrazą Heraklitowego "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki".
"Un altra estate" zaczyna się rytmicznie dość podobnie do "Sbandando". Przyspiesza za to w refrenie, co daje świetne wrażenie. Znów słyszymy chór śpiewający razem z Erosem, Gitara elektryczna nadaje dynamiki i przebija w tle. Dalej na płycie jest wolniej i bardziej przewidywalnie. Ballada "L’Amore è Un Modo Di Vivere" to romantyczny klasyk w wykonaniu Ramazzottiego z "kołyszącym" słuchacza chórem. Również "Il Viaggio" (Podróż) jest klasyczną kompozycją, zbytnio nie wybijającą się na tle innych. "Tu Gelosia" oddaje klimat zza oceanu, głównie przez charakterystyczne skrzypce.
"Sei Un Pensiero Speciale" (Jesteś wyjątkowa, specjalna, w moich myślach) to lekka romantyczna piosenka o prawdziwym zakochaniu. Wyższe tony usłyszymy od Erosa w refrenie i tylko tam można poczuć większą energię. Świąteczna piosenka od Erosa to za to nowość. Buon Natale (Se Vuoi) (czyli Wesołych Świąt, jeśli chcesz) to próba złożenia życzeń w niebezpośredni sposób. Wolna ballada pozostawia nas w melancholijnym nastroju z poprzednich utworów. Płytę kończy usypiająca i kołysząca "Tra Vent’anni". Słyszymy partię skrzypcową, która też zwieńcza całość materiału. Czternastym utworem na płycie jest akustyczna wersja "Na koniec świata", ale to jedynie ciekawy dodatek.
Starzeję się razem z Erosem i tą muzyką. Nie ma wątpliwości, Ramazzotti po płycie "Ali e radici" sam zrozumiał, że trzeba coś zmienić. Producentem "Noi" został Luca Chiaravalli. Efekt - niezwykle świeża, dynamiczna, zaskakująca płyta. Różnorodny materiał, elektronika, duety, zaproszenie Andy'ego Garcii do przeczytania partii tekstu itd. To zagrało świetnie. Ale stara miłość i stara przyjaźń nie rdzewieje. Tu Eros nie zaprosił nikogo do duetu, w piosenkach nie ma partii po angielsku, co było miłym zaskoczeniem na "Noi". Książeczka z sentencjami opisującymi po angielsku właśnie utwory niewiele tu zmienia. Wyróżniającym się ponad inne kawałkiem jest według mnie "Il Tempo Non Sente Ragione", potem 3-4 lepsze piosenki. Reszta to niestety powtórka z rozrywki, świetnej, ale dla słuchacza międzynarodowego mniej atrakcyjnej. "Perfetto" to świetny, dopracowany album, ale zdecydowanie nie wyróżniający się spośród tych wydanych w ostatnich 10-15 latach kariery Włocha. Muzycznie Ramazzotti kontynuuje swój styl, rozwijając go w kolejne tony i barwy, pokazuje kunszt muzyka spełnionego. Nie daje tylu emocji co w "Noi", ale to jedyna rzecz, jaką mogę mu zarzucić.
Tomasz Zielenkiewicz
Lista utworów wersja włoska/hiszpańska
ALLA FINE DEL MONDO / AL FIN DEL MUNDO
IL TEMPO NON SENTE RAGIONE / EL TIEMPO NO ATIENDE A RAZONES
PERFETTO / PERFECTO
SBANDANDO / GIRANDO
SOGNO N.3 / SUEÑO N.3
ROSA NATA IERI / FLOR NACIDA AYER
VIVI E VAI / VIVELA
UN’ALTRA ESTATE / AQUEL VERANO
L’AMORE E’ UN MODO DI VIVERE / EL AMOR ES UN MODO DE VIVIR
IL VIAGGIO / EL VIAJE
TU GELOSIA / LOS CELOS
SEI UN PENSIERO SPECIALE / UNA IDEA ESPECIAL
BUON NATALE (SE VUOI) / FELIZ NAVIDAD (SI TU QUIERES)
TRA VENT’ANNI / TRAS VEINTE AÑOS
9 maja 2015
Eros Ramazzotti opowiada o "Perfetto"
Link do nagrania
Subskrybuj:
Posty (Atom)