Najnowszy album Erosa Ramazzotti to dzieło nowej ekipy producenckiej pod skrzydłami nowej wytwórni płytowej - giganta Universal Music. Trzy lata po "Ali e radici" Ramazzotti powrócił z albumem "Noi" - czyli "My".
Wyprodukowany przez Erosa Ramazzotti i Lucę Chiaravallego album "Noi" składa się z czternastu nowych utworów. Miksowaniem zajęli się doskonale znany w branży producent - Amerykanin Jeremy Wheatley wraz z Ramazzottim. Teksty inspirowane są doświadczeniem artysty, nowym związkiem i narodzinami córki. Album wydany jest również w wersji hiszpańskojęzycznej i nosi tytuł "Somos".
Nicole Scherzinger wykonuje z Erosem "Fino All'Estasi". To jeden z najlepszych utworów na płycie |
"Noi" wita nas melodyjną balladą mówiącą o emocjach, zapowiadająca tematykę albumu. Utrzymany w średnim tempie utwór z rosnącym napięciem w refrenie jest potwierdzeniem, że dla artysty niezwykle ważna jest dusza i również tu zamierza dać temu wyraz. Kolejny -"Anioł leżący w słońcu" - odrobinę przyspiesza. Patria smyczkowa w refrenie nadaje poziom emocji. W tekście słyszymy "Ale kim jesteś? Myślisz, że nie wiem jak to powiedzieć? Anioł leżący w słońcu, który spadł na ziemię, naga prawda...". To też pierwszy singiel albumu. Delikatną partią fortepianową zaczyna się trzeci utwór "Questa Nostra Stagione" czyli "Nasza pora roku". Niezwykle melodyjny, niosący jak morze, o którym śpiewa artysta pop-rockowy refren wpada w ucho. Końcówce ton nadają gitarowe riffy.
Recytujący w brawurowym "Io sono te" Giancarlo Giannini to największe zaskoczenie na "Noi". |
Im dalej tym lepiej. Początek "Jestem tobą" to niekonwencjonalny i zaskakujący zaśpiew, refren jest dynamiczny, ale na największe zaskoczenie przyjdzie nam poczekać. W pewnym momencie swoim niskim głosem recytować zaczyna Giancarlo Giannini. Mówi o komunikacji międzyludzkiej, problemie porozumienia, uczeniu się swoich słów. W wersji angielskojęzycznej (międzynarodowej) oraz hiszpańskojęzycznej słowa recytuje Andy Garcia. Najbardziej dynamiczny moment łączy w utworze aż trzy głosy! Do Ramazzottiego i Gianniniego dołącza chór, a potem głos żeński. Tworzy to niesamowity efekt dwóch języków, włoskiego i angielskiego, ukazujących kontrast, a jednocześnie idealnie komponujących się w muzycznym dialogu.
Dochodzimy do szczytowego momentu albumu. I to dosłownie i w przenośni. "Fino All'Estasi" to duet z Nicole Scherzinger, który jest po prostu brawurowy. Ta kompozycja bije na łeb przewidywalne, melancholijne i balladowe duety Erosa z Cher czy Anastacią. Tutaj mamy subtelną elektronikę, dwujęzyczny i dynamiczny dialog w treści niosący tytułową ekstazę. Ciężko do czegoś się tu przyczepić. Po prostu czuć producencki geniusz.
Dalej dynamika ustaje delikatności i melancholii. "Przytul mnie" czyli "Abbriacciami" zachęca do wolnego tańca. Refren jest pełen gracji i oszczędny w słowach - powoduje przyjemne ciarki. Numer osiem, czyli "Infinitamente" przywodzi na myśl bardzo charakterystyczny dla Ramazzottiego styl - wolnej, miłosnej i emocjonalnej ballady.
"Polaroid" zaskakuje tytułem, ale też muzycznie. Przyjemny refren mówi o dwóch minutach, które pozostają dla nas w czasie wywołania zdjęcia. Ballada "Una Tempesa Di Stelle" jest z kolei poświęcona maleńkiej córeczce Erosa. Trzy ostatnie utwory to duety, ale bardzo różne. Najpierw ciekawa kolaboracja z włoskimi raperami z "Club Dogo", która wypada całkiem przyzwoicie. W wolnym "Cosi" słyszymy młodych tenorów z grupy "Il Volo". Dla mnie młody tenor to oksymoron. Głosy są niedojrzałe i nie mogą równać się choćby z Boccellim, z którym Eros śpiewał w pamiętnym "Musica E". To dla mnie najmniej udana kompozycja, a właściwie najmniej udany pomysł na duet. Ramazzotti lubi jednak młodych włoskich muzyków, których wspiera i w tym wypadku dał im szansę zagościć na swojej płycie. Trochę szkoda, że nie sięgnął poza Italię. Zrobił to jednak w następnym utworze. Na sam koniec mamy stylowy duet z belgijską rockową grupą Hooverphonic, który choć nie porywa, ma swój charakterystyczny smak.
Pora na podsumowanie. Jakkolwiek wszystko co piszę jest subiektywnym odczuciem (co oczywiste) i popartym dopiero dwoma dniami kontaktu z materiałem płyty, wniosków jestem mimo to pewien. To już dla mnie ponad dwadzieścia lat doświadczeń z muzyką Erosa Ramazzotti. Wydając ocenę tej płycie muszę brać pod uwagę ostatnie lata. I tak "Ali e Radici" ustępuje "Noi" pod każdym względem. Jest przewidywalna, nie wychodzi poza pewną kanwę. Poprawna, miejscami niezła, ale nic poza tym.
"Noi" to z kolei sukces i potwierdzenie, że zapowiedzi o świeżości stylu, nowym podejściu nie są przesadzone. Poprzez współpracę z nowymi artystami Ramazzotti nie tylko wydobył z siebie to co najlepsze, ale też mimo swoich 50 lat na karku pokazał jak kreatywnym, nowoczesnym i płodnym artystą pozostaje. Zaskoczenia w "Noi" to nie żadna diametralna zmiana, bo o tej u tak dobrego artysty mowy być nie może. To dalej ten sam świetny Eros Ramazzotti, ale kompozycyjnie wsparty nowoczesną, świeżą bryzą pomysłów. Melodyjny, dynamiczny, momentami elektroniczny materiał zaskoczy fanów, a także przekona nowych odbiorców szukających ciekawych brzmień. Tekstowo "Noi" mówi o miłości, przyjaźni (również fałszywej), bada tematy uniwersalne, takie jak równość między ludźmi, wolność, wraca też do dzieciństwa oraz drogi artysty pełnej wytrwałości, pasji i snów. Tekst recytowany przez Garcię i Gianniniego napisał Eros wraz Saverio Grandim i Andrea Bonomo.
Piosenki "wpadają w ucho" jak chyba ostatnio w "Stilelibero". Eros Ramazzotti, jest znów w najwyższej formie i powraca z materiałem światowej klasy ze słyszalnym amerykańskim zamysłem producenckim. "Noi" to polot, magia i świeżość. Produkcja, kompozycja, wykonanie, dbałość o każdy dźwięk i niezmiennie wspaniały głos i wokalne możliwości Ramazzottiego dają dawkę będącą przyjemnością dla ucha. "Noi" to najlepsza płyta od lat. Od ilu? Na to pytanie jeszcze sobie nie odpowiedziałem.
"Noi" to z kolei sukces i potwierdzenie, że zapowiedzi o świeżości stylu, nowym podejściu nie są przesadzone. Poprzez współpracę z nowymi artystami Ramazzotti nie tylko wydobył z siebie to co najlepsze, ale też mimo swoich 50 lat na karku pokazał jak kreatywnym, nowoczesnym i płodnym artystą pozostaje. Zaskoczenia w "Noi" to nie żadna diametralna zmiana, bo o tej u tak dobrego artysty mowy być nie może. To dalej ten sam świetny Eros Ramazzotti, ale kompozycyjnie wsparty nowoczesną, świeżą bryzą pomysłów. Melodyjny, dynamiczny, momentami elektroniczny materiał zaskoczy fanów, a także przekona nowych odbiorców szukających ciekawych brzmień. Tekstowo "Noi" mówi o miłości, przyjaźni (również fałszywej), bada tematy uniwersalne, takie jak równość między ludźmi, wolność, wraca też do dzieciństwa oraz drogi artysty pełnej wytrwałości, pasji i snów. Tekst recytowany przez Garcię i Gianniniego napisał Eros wraz Saverio Grandim i Andrea Bonomo.
Piosenki "wpadają w ucho" jak chyba ostatnio w "Stilelibero". Eros Ramazzotti, jest znów w najwyższej formie i powraca z materiałem światowej klasy ze słyszalnym amerykańskim zamysłem producenckim. "Noi" to polot, magia i świeżość. Produkcja, kompozycja, wykonanie, dbałość o każdy dźwięk i niezmiennie wspaniały głos i wokalne możliwości Ramazzottiego dają dawkę będącą przyjemnością dla ucha. "Noi" to najlepsza płyta od lat. Od ilu? Na to pytanie jeszcze sobie nie odpowiedziałem.
"NOI" - "MY" (Universal Music)
Premiera: 13.XI.2012 (w Polsce od 27.XI)
Lista utworów:
01 Noi
02 Un angelo disteso al sole (pierwszy singiel + teledysk)
03 Questa nostra stagione (drugi singiel)
04 Io sono te - duet z Giancarlo Giannini
05 Fino all'estasi - duet z Nicole Scherzinger (trzeci singiel)
06 Abbracciami
07 Balla solo la tua musica
08 Infinitamente
09 Polaroid
10 Sotto lo stesso cielo
11 Una tempesta di stelle
12 Testa o cuore - duet z Club Dogo
13 Cosi' - duet z Il Volo
14 Solamente uno - duet Hooverphonic
Fragmentów utworów można posłuchać pod tym adresem.
Poniżej trzy kolejne single.