11 maja 2014

Eurowizja 2014 za nami. Porażka Włoch. Kobieta z brodą wygrywa

Za nami Eurowizja 2014. Oglądam ten konkurs rokrocznie od chyba 1997 roku. Najpierw kilka słów o włoskiej propozycji, która była o klasę gorsza od poprzednich. Oceniam ją na miejsce jakie zajęła, czyli 21. Teraz o Polsce. Okazuje się, że gdyby głosy z krajów nie dzielone były na jury i widzów, to punktami od samych widzów dostalibyśmy się do ścisłej czołówki. Tak czy inaczej niespodzianka - od Włoch dostaliśmy 8 punktów! To wynik bez precedensu, bo to nie głosowała Polonia, właśnie Włosi. I według mnie to Włosi-mężczyźni głosowali z wiadomych względów na ładne Słowianki. Do tego w Jury musieli być też w większości panowie-Włosi. Tak czy inaczej prawdopodobnie od widzów dostaliśmy z Włoch 12 punktów, co pokazuje, jak bardzo są oni w kobietach zakochani. Rozszerzać nie będę, wiadomo o co chodzi...

Fakt, że Eurowizję wygrała kobieta z brodą nie jest zaskakujący, a jedynie zasmucający. Przecież pod koniec lat 90-tych wygrała kobieta - transseksualista z Izraela. Piosenka wykonana w tym roku przez Austriaka to utwór nie mający szans na zaistnienie w rozgłośniach radiowych jak choćby hit z Azerbejdżanu czy Szwecji. A te miały tam swoje kilka miesięcy dobrych notowań. Zdecydowanie muzycznie najlepsza była Holandia. Przepiękna ballada w amerykańskim stylu, której kojące tło stanowi dźwięk charakterystycznej gitary. To słychać też u Erosa. Wsłuchajcie się w płytę Calma Aparrente. 

Jeszcze raz wrócę do zwycięzcy. Smutne jest, że coś tak sprzecznego z normalnym Prawem Natury, ustanowionym przez Boga jest "doceniane". Kobieta mężczyzną, mężczyzna kobietą. Wynaturzenia stają się sposobem na zaistnienie pod pozorem walki o równość, wolność, tolerancję, cokolwiek innego. Mnie to odrzuca, jak każdego normalnego mężczyznę odrzuca kobieta z brodą. Bo ja jak każdy normalny mężczyzna lubię patrzeć na piękne i naturalne kobiety. Kto zatem głosował na kobietę z brodą? Większość. Jaka to większość? Nie wiem, nie znam ich...

30 kwietnia 2014

Duety z mojej głowy - felieton


Niewątpliwie wspaniałym i przynoszącym wiele emocji zjawiskiem w muzyce jest śpiewanie w duecie. I mam tu na myśli przypadki, gdy na scenie, w studiu spotykają się dwie gwiazdy, często z zupełnie różnych stylów, kultur, kontynentów. Wszystko ich dzieli, łączy za to muzyka i talent od Boga. By mikstura stała się słodka jak miód trzeba jednak do tego dodać dobrych producentów, kompozytorów i twórców tekstów. Czasem jednak (rzadko) jedną, lub więcej z tych ról przejmują sami artyści.


W karierze Erosa Ramazzotti mamy do czynienia z piosenkami wykonywanymi w duecie, które dały świetny rezultat, są też te nieudane. Warto przywołać trzy najwspanialsze - z Tiną Turner, Joe Cockerem i Andreą Bocellim. Każdy z nich ma swoją osobną i piękną historię. Nie chcę jednak pisać o tym, co było, a raczej o tym co być mogło. Słowem - co radziłbym Ramazzottiemu, gdybym był wśród jego współpracowników.


Podczas konferencji prasowej z okazji prezentacji nowego albumu "Noi" Ramazzotti zdradził, że jego ludzie złożyli propozycje zaśpiewania duetu Madonnie, Eminemowi (jego fanką jest córka Erosa - Aurora) i Jennifer Lopez. Co do dwóch pierwszych osób mam odruch odrzucenia, w związku z ich sceniczną i pozasceniczną działalnością (satanizm, przybijanie się do krzyża, jawne obrażanie religii chrześcijańskiej, ukryte niejasne treści). Co do Lopez, byłby to z pewnością ciekawy duet, być może na miarę tego z Anastasią. Nic z tego nie wyszło, bo prppopozycje zostały odrzucone. Zresztą jak to było z tym odrzuceniem, nie jestem do końca pewien. Krążyły po sieci relacje, że sprawa była czysto finansowa. Po prostu za takiego formatu gwiazdy trzeba było słono zapłacić. Nie chcę oceniać i skupiać się na tym dłużej, po prostu piszę to jako ciekawostkę.


Jednak do rzeczy. Moje propozycje brzmiałyby inaczej. Poszedłbym w kierunku pięknych głosów i talentu, ogromnego talentu. Pierwszą propozycją byłby Seal. Brytyjski piosenkarz i kompozytor obdarzony przepięknym, czarnym głosem. Najbardziej podoba mi się w repertuarze popowym. Jego głos w sposób wręcz genialny pasowałby jako kontrę do śpiewającego po włosku Ramazzottiego. Ballada skomponowana na dwa głosy i dwa języki byłaby murowanym hitem. Inna propozycja - Garou. Kolaboracja francusko-włoska, a jakże różna barwa głosów i ekspresja. Z pewnością znalazłbym kilku innych artystów, którzy wspaniale pasowaliby do tej układanki. Pokazuję jedynie kierunek myślenia. Artyści podobnej (w tej chwili) popularności, którzy swój "pic" mają już za sobą, a jednak nadal tworzą i nadal mogą komponować wspaniałe muzyczne diamenty.

Mam nadzieję, że podobnie myślących jest więcej. Mam też nadzieję, że jeszcze nie raz damy się zaskoczyć. Uważam Erosa Ramazzotti (po ostatniej płycie utwierdzam się w tym przekonaniu) za artystę dalekiego od wypalenia i potrafiącego przy odpowiednim doborze współpracowników stworzyć jeszcze niejedną perełkę, nie tylko solową, ale też w duetach. Nie ujmując nic młodym artystom, to właśnie duety między gwiazdami są najbardziej elektryzujące dla publiczności.

Tomasz Zielenkiewicz


28 marca 2014

Eros gościnnie na płycie młodego rapera

Oto nowy duet Erosa. Tym razem to utwór na płycie zwycięzcy z San Remo 2014 (kategoria nowe propozycje, utwory) - Rocco Hunt (pod skrzydłami Sony Music). 

Album nosi tytuł "Prawda". To kolejny krok w kierunku wspierania młodych artystów, co Ramazzotti konsekwentnie robi od wielu lat. Rocco Hunt, właściwie Rocco Pagliarulo, to młodziutki raper, który stawia swoje pierwsze kroki w świecie muzyki. Jego najnowsza płyta zawiera również inne duety. Poniżej piosenka "Credi".



16 grudnia 2013

"Noi Due" od Erosa na święta

Album "Noi Due" to specjalna edycja wydanej pod koniec 2012 r. płyty „Noi”. „Noi Due” zawiera materiał z „Noi” wzbogacony o 3 bonusowe nagrania, a także dodatkowy dysk DVD z zapisem występu jaki odbył się w Cinecittà. Płytę „Noi Due” promuje premierowe nagranie „Io Prima Di Te”, które miało swoją premierę dokładnie w dniu 50-tych urodzin Erosa Ramazzotti. Współproducentem utworu jest znany z zespołu Scissor Sisters - Babydaddy.

Poniżej komentarz Erosa:
"Welcome to Cinecittà, which is not just the city of cinema but also my neighborhood, the place I set off from with my dreams and my songs. It's right here, in the scenery of Imperial Rome, that I wanted to present Noi, my new album. It was a wonderful and exciting evening, full of friends, more of a party than a concert.
My way of telling you about emotions, my emotions, and a part of my life, I hope you like it."

Album NOI DUE jest dostępny w dwóch wersjach: standardowej i deluxe. Pierwszy album zawiera trzy bonusowe utwory (Io Prima Di Te, Noi w wersji akustycznej oraz remix Fino All’Estasi) oraz DVD z koncertu w Cinecittà. Wersja deluxe zawiera również hiszpańskojęzyczny "Somos" z bonusowymi utworami oraz płytę winylową z "urodzinowym" singlem, do tego też koszulkę.