Zanim o samej piosence, chwilka o współautorach muzyki i tekstu. W ramach swojego powrotu Eros Ramazzotti postanowił ponownie nawiązać współpracę z producentem Michele Canovą Iorfida, z którym ostatnio pracował przy albumie „Ali e radici” z 2009 roku (zresztą zdaje się najsłabszym albumem w XXI wieku). CanovA jednak według włoskich źródeł przez wiele lat był najważniejszą postacią w świecie tamtejszych producentów muzyki pop, ale potem został w pewnym sensie zastąpiony i zepchnięty w cień przez nowe pokolenie producentów.
Utwór bazuje na elektronicznym brzmieniu z bogatym wykorzystaniem klawiszy i syntezatorów, które słychać już od pierwszych nut. Z kolei wkład autorski Tommaso Paradiso to ukierunkowanie w stronę electro-popu, który tutaj wzbogacony jest o jeszcze bardziej współczesne niuanse.
„Il mio giorno preferito” w tekście nie mówi o niczym innym jak o miłości. W tym przypadku, jest dręczona wątpliwościami i niepewnością.

Lata mijają jak przepływająca przez palce woda, czas omiata kolejne wydarzenia naszego życia, dni się kurczą. Jak miło taką premierą jednego utworu Erosa zatrzymać i wrócić 25 i 30 lat w lata dzieciństwa. Nigdy zresztą muzycznie Eros nie zawodzi, nigdy nie schodzi ze ścieżki swojego stylu. Zaskoczenia na koncertach, nowe wersje kompozycji są jak obrazy malowane przez tego samego artystę trochę innymi kolorami. Formatu naszej duszy, wrażliwości, niepowtarzalności nadanych przez Boga nie pozbywamy się przez całe życie. Sami jesteśmy bowiem - każde z nas - niepowtarzalnym dziełem.
Nadchodząca trasa koncertowa będzie taką podróżą w przeszłość, to będzie trasa "best of", bo nie po nowym albumie. Będzie zatem wiele nowych aranżacji starych kompozycji i to jest też bardzo ciekawe.
Twórz dalej Erosie Ramazzotti i przynoś radość tym, których wrażliwość zaraziłeś swoją niepowtarzalnością już dziesiątki lat temu.
Dziękuję.
Tomasz Zielenkiewicz
https://www.youtube.com/watch?v=PyokOW8tLJU